Afera bagażowa na lotniskach! Nie tylko Komisja Europejska, ale i UOKiK rusza z kontrolą

9 godzin temu

UOKiK bierze na celownik Wizz Air i Ryanaira. Bagaż podręczny wywołał burzę, dla milionów podróżnych to codzienność: mały plecak, szybki boarding, krótki lot. Tymczasem na lotniskach coraz częściej dochodzi do scen przypominających kontrolę celną – z presją czasu, niejasnymi zasadami i wysokimi dopłatami.

Fot. Warszawa w Pigułce

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów przygląda się teraz praktykom dwóch największych tanich linii lotniczych w Europie – Wizz Aira i Ryanaira. Wszystko przez sposób, w jaki firmy interpretują pojęcie „bezpłatnego bagażu podręcznego”.

Zgłoszenia do urzędu mnożyły się od miesięcy. Klienci skarżyli się na nagłe dopłaty rzędu kilkuset złotych za torbę, która jeszcze chwilę wcześniej mieściła się w dozwolonych wymiarach. Kontrole odbywały się w pośpiechu, bez możliwości ponownego sprawdzenia bagażu. Często nie było jasnych informacji, gdzie i jak można dokonać pomiaru. A odmowa zapłaty – choćby jeżeli dotyczyła kilku centymetrów – kończyła się zakazem wejścia na pokład.

Przepisy europejskie kontra rzeczywistość tanich linii

Orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej jest jednoznaczne: przewoźnik nie ma prawa pobierać opłat za bagaż podręczny, jeżeli jego rozmiary i waga mieszczą się w rozsądnych granicach. W praktyce jednak linie lotnicze mają własne definicje „rozsądku”. Pasażerowie, którzy próbują podważać decyzję załogi, nie mają żadnego realnego mechanizmu odwoławczego — wszystko rozstrzyga się w bramce, często w ostatnich minutach przed odlotem.

UOKiK prowadzi w tej chwili postępowanie wyjaśniające. jeżeli potwierdzi ono, iż przewoźnicy naruszają prawa konsumentów, urząd może uznać ich praktyki za niedozwolone. To mogłoby otworzyć drogę nie tylko do zmiany regulaminów, ale też do roszczeń ze strony pasażerów.

Ryanair i Wizz Air: sprzeczne deklaracje

Wizz Air, zapytany o sprawę, zapewnił, iż współpracuje z organami ochrony konsumentów, ale nie ujawnia szczegółów. Ryanair z kolei twierdzi, iż jego zasady są „przejrzyste i zgodne z prawem unijnym”. Według przewoźnika, każdy pasażer, którego bagaż mieści się w urządzeniu pomiarowym, może wnieść go na pokład bez dopłat.

Zarzuty jednak pozostają. Pasażerowie podkreślają, iż urządzenia pomiarowe bywają różne, a sposób ich użycia – niejednolity. To rodzi pytania o równość traktowania klientów i transparentność całej procedury.

Możliwa zmiana zasad gry

Branża lotnicza nie jest przyzwyczajona do regulacyjnych rewolucji. Tym razem jednak presja społeczna jest wyraźna. Chodzi nie tylko o pieniądze, ale o zaufanie. Wielu podróżnych deklaruje, iż przestali korzystać z tanich linii właśnie z powodu stresu i niepewności przy boardingu.

Jeśli UOKiK zdecyduje się na radykalne działania, może to wymusić na przewoźnikach zmianę polityki. Eksperci nie wykluczają, iż sprawa trafi także do sądów, a linie będą musiały wprowadzić nowe standardy, bardziej zgodne z oczekiwaniami rynku.

120 milionów powodów do uważnego śledzenia sprawy

Od momentu wejścia do Polski, Wizz Air przewiózł ponad 120 milionów pasażerów. To ogromna liczba osób, których ten problem może dotyczyć bezpośrednio. Wielu z nich wciąż nie wie, iż przysługuje im prawo do reklamacji czy zwrotu środków. Sprawa ma więc nie tylko wymiar prawny, ale też edukacyjny — pokazuje, jak istotna jest przejrzystość w komunikacji między firmą a klientem.

Z jednej strony mamy tanie bilety i dynamiczny rozwój lotnictwa niskokosztowego. Z drugiej – coraz większą potrzebę uczciwości i przewidywalności. Pytanie, czy rynek potrafi znaleźć równowagę, zanim ktoś wreszcie powie: „dość”.

Źródło: PAP/warszawawpigulce.pl

Idź do oryginalnego materiału