Dopiero co zaczął życie, a już musi o nie walczyć

2 godzin temu

Na portalu siepomaga trwa zbiórka dla 4-miesięcznego Olafa ze Słupcy. Chłopiec choruje na ostrą białaczkę limfoblastyczną B-komórkową.

O opisie zbiórki czytamy:

– Olafek, nasz synek, ma dopiero cztery miesiące… A my wciąż nie możemy uwierzyć, iż większość jego krótkiego życia mija w szpitalnej sali. Kiedy miał zaledwie dwa miesiące, usłyszeliśmy słowa, które odebrały nam oddech — ostra białaczka limfoblastyczna, jedna z najbardziej agresywnych odmian nowotworu u niemowląt…

To nasze pierwsze i jedyne dziecko. Synek dopiero co zaczął życie, a już musi o nie walczyć… Dwa miesiące po tym, jak zostaliśmy tatą i mamą, poznaliśmy, czym jest śmiertelna choroba i oddział onkologii…

Olafek urodził się jako okaz zdrowia… Gdy miał 2 tygodnie, miał wykonane badania krwi, które wyszły dobrze. Synek rozwijał się prawidłowo, śmiał się, był pogodny, pełen energii i interesujący świata… W najgorszych koszmarach nie śniło nam się, iż może chorować na białaczkę.Gdy miał 2 miesiące zaniepokoiło nas jedno – to, iż zrobił się blady… Lekarz zlecił synkowi kolejne badania krwi. Gdy przyszły, natychmiast skierował nas do szpitala… Tam już Olafek miał przetaczaną krew. Na dalszą diagnostykę skierowano nas już na poznańską onkologię…

Ostra białaczka limfoblastyczna – usłyszeliśmy i wszystko się zatrzymało… Serca pękły na pół. Nasz dom przeniósł się na oddział onkologii, gdzie synek walczy o życie. Zamiast pierwszych wspólnych spacerów po śniegu są te na szpitalnym korytarzu. Zamiast kołysanek — buczenie szpitalnych urządzeń. Zamiast kolorowego pokoiku – sterylna biel szpitala. Zamiast beztroski — strach, który nie opuszcza nas ani na chwilę.

Olaf przeszedł już sepsę i pierwszy cykl chemioterapii. Przed nami kolejne cykle, kolejne badania i kolejne noce spędzone przy jego łóżeczku, trzymając go za rączkę, żeby czuł, iż jesteśmy obok. Mimo bólu i zmęczenia potrafi się uśmiechnąć… A ten jego maleńki uśmiech jest dla nas, jego rodziców, jak odrobina światła w tym pełnym mroku miejscu, w którym codziennie toczy się walka o jego kolejny dzień.

Choroba Olafka to nie tylko ból i niepewność, ale też ogromne koszty. Leczenie szpitalne jest na szczęście refundowane, ale cała reszta — niestety nie. Leki, które Olaf musi przyjmować, dojazdy (do szpitala mamy 100 kilometrów!), środki pielęgnacyjne i dezynfekujące, rehabilitacja, by jego rozwój był prawidłowy – niestety powikłania po chemii u tak malutkich dzieci mogą być naprawdę poważne. To wszystko koszty, które rosną szybciej, niż jesteśmy w stanie je udźwignąć.

Teraz czeka nas dalsza długa i wyczerpująca walka o życie… Przed Olafkiem chemia, immunoterapia, potem przeszczep, bo jest pacjentem wysokiego ryzyka. Musimy zrobić wszystko, by go ratować, dlatego prosimy o pomoc. O szansę na to, żeby nasze dziecko mogło rosnąć, bawić się, uczyć mówić, śmiać się — tak po prostu żyć.

Każda złotówka przybliża Olafka do zdrowia i powrotu do domu, w którym czeka na niego życie, które dopiero zaczyna. Dziękujemy za każdy gest. Za każde serce, które zabije szybciej po zapoznaniu się z historią naszego synka. Pomóżcie nam go ratować… On musi żyć.

Link do zbiórki znajdą Państwo TUTAJ.

Idź do oryginalnego materiału