– Daniel Goncalves dalej nie wyleciał i nie wiadomo kiedy będzie mógł. Na początku rodzina myślała, ze inaczej się to da załatwić i koszty będą mniejsze, ale jednak nie. I też tam na miejscu wszystko musi być dopięte na ostatni guzik – tłumaczy dyrektor sportowy klubu Marek Byrski. – Wciąż też nie do końca wiadomo ile będzie kosztował transport, który musi być jednak lotniczy. Do tego doszła rehabilitacja neurologiczna, która jak się okazuje, jest pilna. Myślę, iż na dniach będziemy wiedzieć ostatecznie jak sytuacja wygląda.
Najbliżsi chcieli bowiem aby Daniel Goncalves mógł kontynuować leczenie wśród nich, w „bezpiecznym i znanym otoczeniu”. Koszty takiego specjalistycznego transportu medycznego są jednak ogromne i przekraczają ich możliwości. W związku z czym powstała na ten cel specjalna zbiórka, a i my udostępniamy do niej link -> TUTAJ.
„Razem z siostrą i rodzicami jesteśmy w Polsce. Nie znamy języka, nie możemy pracować i zmagamy się z problemami emocjonalnymi i finansowymi (…). Naszym największym pragnieniem jest przetransportowanie Daniela do Portugalii specjalistycznym transportem lotniczym, aby mógł bezpiecznie kontynuować leczenie, blisko rodziny i ojczyzny. Jednak koszty tego transportu i naszego pobytu tutaj znacznie przekraczają nasze możliwości finansowe” – pisze Teresa Mendes, siostra portugalskiego piłkarza. – „Zwróciliśmy się również o pomoc do Ambasady Portugalii w Polsce, ale niestety ich reakcja jest opóźniona, a stan Daniela nie pozwala nam na czekanie. Musimy działać natychmiast, aby dać mu jak największe szanse na powrót do zdrowia” – zaznacza.
Robert Lewandowski też wpłacił?
Na ten moment na koncie zbiórki jest nieco ponad 13.3 tys. euro (wśród wpłacających widnieje wpłata z konta o nazwie „Robert Lewandski”) co daje blisko 57 tys. Docelowo, jak się okazało, potrzeba jednak trzy razy więcej.
Portugalczyk „został odłączony od respiratora i oddycha samodzielnie, co ułatwia możliwość przeprowadzenia jego transportu”.
-Wciąż sytuacja jest jednak bardzo ciężka i nie ma z nim żadnego kontaktu – mówił nam prezes klubu Robert Prygiel i przy okazji mocno odcina się od zarzutów, że zawodnik nie został przed sezonem przebadany zgodnie z wymogami PZPN.
– Otrzymał niezbędną zgodę od lekarza medycyny sportowej na udział w treningach i rozgrywkach – nie kryją przedstawiciele klubu w mediach społecznościowych.
Daniel Goncalves i jego dramat
Przypomnijmy, iż dramat rozegrał się 9 września. Wówczas to po treningu doznał zawału serca i został przetransportowany do szpitala w Opolu. Trafił na oddział intensywnej terapii, gdyż lekarze ocenili jego stan jako bardzo poważny. gwałtownie do kraju przybyła jego rodzina.
Daniel Goncalves ma 26 lat. Na początku swojej kariery grał m.in. w juniorskich drużynach sławnej Benfiki Lizbona. Później zaczął szukać szczęścia w innych krajach. Jak choćby w Norwegii czy w Polsce. Wszak poprzednio grał w Polonii Głubczyce, gdzie zwrócił na siebie uwagę przedstawicieli naszego beniaminka 3 ligi.
Czytaj także: Gdzie jest najlepsza piłka nożna na Opolszczyźnie? Sprawdzamy
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania