Piotrówek, niewielka wieś w gminie Jordanów Śląski, skrywa niezwykłą historię, sięgającą XIII wieku. Położona wśród malowniczych pagórków, zachowała swój urok sielskiej doliny. Przez wieki miejscowość przechodziła z rąk do rąk, ale to właśnie ród von Richthofenów odcisnął tu swoje piętno, a szczególnie Ulrich, który na cześć żony Heleny wzniósł mauzoleum.
Rodzina von Richthofen, od wieków związana ze Śląskiem, posiadała w okolicy liczne posiadłości. Jednak to w Piotrówku Ulrich i Helena odnaleźli swoją przystań. On, surowy pruski oficer, i ona, wykształcona córka śląskiego przemysłowca, miłośniczka podróży i życia towarzyskiego, tworzyli niezwykły związek. Po latach wspólnego życia ich miłość znalazła symboliczne zwieńczenie w mauzoleum, które miało stać się miejscem wiecznego spoczynku Heleny.
Kaplica Richthofenów, dziś pełniąca funkcję kościoła filialnego, została wzniesiona w 1903 roku jako rodzinna kaplica grobowa. Budowla reprezentuje styl neoklasycystyczny, nawiązujący do greckich wzorców. Charakteryzuje ją monumentalny tympanon wsparty na czterech kolumnach, zdobiony kartuszami herbowymi rodów von Richthofen i Koschembahr. Ukryta w cieniu drzew kaplica stanowi nie tylko pomnik miłości Ulricha do Heleny, ale także świadectwo dawnych dziejów regionu.
Losy rodziny von Richthofen splatały się z wojskową historią Niemiec. Najbardziej znanym przedstawicielem rodu był Manfred von Richthofen, legendarny „Czerwony Baron”, który w czasie I wojny światowej zestrzelił ponad 70 samolotów przeciwnika. Jego rodzinny majątek znajdował się w Świdnicy, a wpływy rodu sięgały daleko poza Śląsk.
Ulrich von Richthofen, jako oficer pruskiej armii, często zmieniał miejsca stacjonowania. Wraz z Heleną mieszkał w Düsseldorfie, Bonn i Berlinie, ale w 1892 roku para postanowiła osiedlić się w Piotrówku. Ich posiadłość stała się rodową siedzibą i miejscem spokoju, położonym blisko Wrocławia oraz innych rodzinnych majątków. To właśnie tutaj, z dala od zgiełku, mogli cieszyć się urokami życia ziemiańskiego.
Jednak początek XX wieku przyniósł tragedię. W 1903 roku Helena zmarła w wieku niespełna 53 lat. Zrozpaczony Ulrich nakazał budowę kaplicy na pobliskim wzgórzu, skąd rozciągał się widok na rodzinny pałac i okolicę z dominującą górą Ślężą. Mauzoleum stało się miejscem jego codziennych odwiedzin. Do końca życia przychodził tam na poranne modlitwy przy grobie ukochanej żony. Sam zmarł w 1917 roku.
Dziś kaplica to nie tylko zabytek architektoniczny. To poruszająca historia miłości, wierności i pamięci.