Miasto korków, głupich pomysłów i darmowych parkingów (ale tylko dla wybranych)

opowiecie.info 37 minut temu

O tym jak władze Opola postanowiły zlikwidować pieszych, kierowców, zdrowy rozsądek i estetykę przestrzeni miejskiej.

Są miasta, które walczą z korkami, wprowadzając mądre rozwiązania, konsultując zmiany, analizując dane. I jest Opole – gdzie każdy kolejny pomysł władz brzmi jak żart, z którego nikt już się nie śmieje, bo to właśnie on staje się… rzeczywistością.

Od lat patrzymy, jak z ratusza wypadają kolejne koncepty na „usprawnienie ruchu”, a 90% z nich jest – nie bójmy się słów – złych, głupich albo wręcz szkodliwych. Ale ostatnio ktoś w magistracie najwyraźniej postanowił przycisnąć gaz do dechy. I to w stronę absurdu.

Zlikwidować przejścia! Wprowadzić przejścia sugerowane! A najlepiej likwidować też sugerowane!

Pomysł numer jeden: likwidacja przejść dla pieszych, bo – jak wynika z najnowszej miejskiej filozofii – to piesi korkują miasto. Piesi, ci okropni ludzie! Przechodzą przez drogę, kiedy kierowca wreszcie miał zieloną falę!

Tak więc zamiast przejść z pierwszeństwem, zaczęły się pojawiać przejścia sugerowane – zwłaszcza w miejscach najbardziej absurdalnych z możliwych. Na przykład pod szkołą, gdzie dzieci z plecakami mają przejść przez ulicę, ale przystanek autobusowy jest po drugiej stronie. Proste? Proste. Wystarczy im tylko życzyć szczęścia i sokolego wzroku.

Jak to ujęli aktywiści z Warszawskiego Alarmu Smogowego:

„W ciągu 48 godzin prezydent Opola stał się człowiekiem, z którego śmieje się cała Polska. (…) Przejścia sugerowane wprowadzono bez żadnych analiz, badań i symulacji. Po prostu kilku urzędników zdecydowało, iż piesi korkują miasto i trzeba ukrócić ich prawa.”

I trudno się dziwić śmiechowi, skoro na zebry przez cały czas wychodziły osoby niedowidzące – kompletnie bezczelne, bo przecież nie widziały samochodów, którym powinny ustąpić. Skandal!

Ale spokojnie: po dwóch dniach władze uznały, iż jedynym lekarstwem na to szaleństwo pieszych jest… likwidacja przejść w ogóle i grodzenie jezdni barierkami. Bo skoro coś nie działa, to trzeba to zlikwidować do końca. Logiczne. Po opolsku.

Efekt?
Korki jak były, tak są.
Miliony na „inteligentną” sygnalizację nic nie dały.
Za to spacery stały się sportem ekstremalnym.

Parking? Dla mieszkańców? Nie żartujmy. Dla urzędników!

Drugi front walki z mieszkańcem trwa w centrum. Mamy list, który nie pozostawia wątpliwości – mieszkańcy mają poczucie, iż są w tej układance najmniej ważni. I trudno im się dziwić.

W skrócie:

● zabiera się kolejne miejsca parkingowe w Śródmieściu,
● miejsca dostępne dotąd dla mieszkańców i turystów stają się darmowymi parkingami dla urzędników,
● choćby jedno miejsce dla osób niepełnosprawnych zostało zagrodzone,
● teren przy murach obronnych – reprezentacyjny, zabytkowy – oszpecają składane blokady i pachołki,
● likwidowane są parkingi pod Rondem, przy Katedrze, a po remoncie Placu Katedralnego nie będzie tam można stanąć wcale.

Mieszkańcy piszą wprost:

„Płacimy podatki i nie mamy możliwości zaparkować w sąsiedztwie swoich domów, bo urzędnicy są ważniejsi.”

I dalej:

„To teren ochrony konserwatorskiej – czy ktoś uzgodnił z konserwatorem zabytków stawianie tam pachołków i blokad?”

Ale najbardziej bolesna jest puenta:

„Miasto wybudowało za nasze podatki ogromne budynki Urzędu Miasta poza centrum, aby odciążyć Śródmieście. A teraz tworzy darmowe miejsca parkingowe dla garstki urzędników, którzy zostali w centrum.”

Czyli:
mieszkańcy – do centrów przesiadkowych
urzędnicy – pod sam Ratusz, pod same mury obronne, gdzie tylko dusza zapragnie.

Bo przecież to mieszkańcy mają dawać przykład. Urzędnikom wolno więcej.

Miasto kontra logika

Jeśli ktoś w Opolu jeszcze wierzył, iż ratusz ma plan, to ostatnie miesiące skutecznie go z tego wyleczyły. Mamy miasto, w którym:

– pieszy jest wrogiem publicznym,
– przejścia blokują kierowców,
– rozwiązaniem na korki jest grodzenie ulic,
– parkowanie mieszkańców jest problemem,
– parkowanie urzędników – misją publiczną,
– a estetyka przestrzeni może przegrać z pachołkiem za 29,99 zł.

Trudno dziś powiedzieć, czy władze Opola naprawdę wierzą w te pomysły, czy po prostu przetestują wszystko, co wpadnie im do głowy, byle tylko nie przyznać się do błędów. Ale jedno jest pewne: kiedy 90% pomysłów jest złych, głupich albo szkodliwych, w końcu zaczyna to być widać gołym okiem.

Nawet przez osobę niedowidzącą – która właśnie próbuje przejść przez likwidowane przejście sugerowane.

Fot. mieszkańcy centrum

Idź do oryginalnego materiału