Miasta, gminy, instytucje i przedsiębiorstwa publiczne masowo inwestują w samochody z wtyczką. Urząd Miasta Łodzi ma w swojej flocie już ponad trzydzieści Kii zasilanych prądem, a Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia rozstrzyga właśnie przetarg na zakup 71 elektryków. Coraz częściej jeździmy autobusami na prąd, a za chwilę śmieci z naszych domów będą odbierały elektryczne śmieciarki. Z jednej strony takie działania są efektem przepisów, które każą samorządom krzewić elektromobilność. Z drugiej, urzędnicy coraz częściej sami zdają sobie sprawę, iż w mieście z autem na prąd żyje się po prostu lepiej. Czyściej, zdrowiej, ciszej, bardziej komfortowo. I taniej.
434 elektryczne radiowozy, w tym 250 Tesli – takie zamówienie złożyła na początku tego roku Policja. Niestety nie ta Polska, ale nowojorska. Ale również nad Wisłą mundurowi coraz częściej i chętniej wsiadają do samochodów na prąd. Elektroradiowozy jeżdżą już m.in. po ulicach Szczecina, Gorzowa Wielkopolskiego, Zielonej Góry, Poznania, Wałcza, Strzelna, Kielc, Warszawy czy Lublina. Na ulicach tego ostatniego spotkać można Kie e-Niro w policyjnych barwach. – Idealnie nadają się do patrolowania miasta. Bez hałasu, bez zanieczyszczeń, komfortowo. W miejskim ruchu są wystarczająco szybkie, akumulator wystarcza spokojnie na cały dzień jazdy, a ładuje się gwałtownie pod komendą między patrolami – opowiadają funkcjonariusze użytkujący auta. e-Niro tak dobrze sprawdziły się w służbie, iż lubelska Komenda Wojewódzka ogłosiła przetarg na dostawę kolejnych trzech elektrycznych radiowozów. Tym razem nieoznakowanych. Mają jednak służyć funkcjonariuszom nie do pościgów, ale do „realizacji zadań służbowych”.
Nie ma co ukrywać, iż zarówno policję, jak i inne publiczne instytucje, służby komunalne, urzędy itd. do inwestycji w elektryki zmusiła bezpośrednio ustawa o elektomobilności z 2018 r. Zakłada on, iż Jednostki Samorządu Terytorialnego (JST) wymieniając należące do nich pojazdy na nowe, muszą zaopatrywać się również w auta elektryczne. To, ile dokładnie powinny ich mieć we flocie, zależy od kilku czynników, m.in. wielkości samorządu. Generalnie jednak od 1 stycznia 2022 r. już 10 proc. nowych samochodów zamawianych przez JST powinno być zelektryfikowanych. Dotyczy to również takich pojazdów, jak śmieciarki, miejskie autobusy, czy auta użytkowane przez miejskie przedsiębiorstwa wodociągowe i inne.
Wiele samorządów zainteresowało się samochodami z wtyczką jeszcze zanim zaczęły obowiązywać krajowe przepisy. Na przykład Łódź w zeszłym roku zaopatrzyła się w 15 sztuk modelu e-Niro, a dodatkowo jeszcze w 15 sztuk Ceeda kombi w wariancie PHEV (korzysta z nich między innymi Straż Miejska). Oprócz tego dwie sztuki e-Niro kupiła Komenda Wojewódzka w Łodzi. A jeszcze w tym roku na ulice miasta wyjadą pierwsze w pełni elektryczne autobusy, które łódzkiemu MPK dostarczy Volvo.
Miejskie autobusy na prąd to już wręcz „must have” dla wielu gmin. W całym kraju jest ich ponad 600, a w samej Warszawie aż 160. Stolica planuje, iż już w przyszłym roku 38 proc. jej taboru autobusowego będzie „zielona”, czyli nie będzie emitowała spalin ani hałasu. Z kolei stołeczna policja ma w swojej flocie już 11 radiowozów elektrycznych (w tym pięć sztuk e-Niro) i stacje ładowania w pięciu komendach na terenie miasta.
Ale nie tylko duże miasta się elektryfikują. W grudniu zeszłego roku do służby w Straży Miejskiej w niewielkim Tczewie trafiła Kia e-Soul. Samochód służy głównie do patroli ekologicznych, w tym kontrolowania tego, czym mieszkańcy palą w piecach. Elektrykami w tym mieście jeżdżą również pracownicy Zakładu Usług Komunalnych, Zakładu Utylizacji Odpadów Stałych oraz Zakładu Wodociągów i Kanalizacji. A w przyszłym roku miasto planuje zakupić również osiem autobusów z wtyczką.
Jako, iż mniejsze JST mają mniejszą siłę przebicia w przetargach niż te duże, to coraz częściej wszystkie zgodnie wspólnie tworzą grupy zakupowe. Tak zrobiła między innymi Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia zrzeszająca 41 miast i gmin, która w kwietniu ogłosiła przetarg na zakup aż 71 samochodów elektrycznych. Samochody trafią m.in. do urzędów miast, straży miejskich, zakładów utrzymania zieleni, wodociągów, ośrodków sportu i rekreacji, instytucji kultury czy placówek z zakresu świadczenia pomocy społecznej. Oprócz samych pojazdów Metropolia chce kupić rownież 59 ładowarek tylu wall-box z mocą ładowania 22 kW. A wśród aut, jakie mają zostać dostarczone, są takie rodzynki, jak „pojazd z plandeką, przeznaczony do takich prac jak przewożenie mebli, zaopatrzenie czy dostawa poczty”. Metropolia planuje, iż do końca 2025 r. już 30 proc. całej floty, jaką dysponuje 41 zrzeszonych gmin i miast, będzie zelektryfikowana.
Jak widać, na mapie Polski bardzo gwałtownie przybywa miast i gmin, które inwestują w „zielone samochody”. I jest to nie tylko efekt ustawy o elektromobilności oraz unijnych dyrektyw, ale rosnącej świadomości urzędników co do tego, jako korzyści niesie użytkowanie pojazdów na prąd. Są one ciche i nie powodują zanieczyszczeń powietrza, co przekłada się na wyższy komfort życia mieszkańców. Poza tym eksploatacja takich aut jest znacznie tańsza niż spalinowych – przejechanie po mieście 100 km kosztuje maksymalnie tyle, co dwa litry paliwa. Nie powinno zatem dziwić, iż zainteresowanie JST elektrykami cały czas rośnie.
Tylko Kia w ciągu roku dostarczyła polskim samorządom, instytucjom publicznym i różnym służbom ponad 100 samochodów z wtyczką – głównie elektryków, ale również klasycznych hybryd i hybryd plug-in. I jest najchętniej wybieraną przez nie marką. Ze względu na bardzo dobrą relację ceny do jakości, wielkości, zasięgu i osiągów. Na liście klientów Kia znalazły się nie tylko JST i podległe im urzędy oraz przedsiębiorstwa, ale choćby Instytut Pamięci Narodowej (kupił już kilka sztuk e-Niro), Agencja Wywiadu, Lasy Państwowe, a nawet… Nadleśnictwo Lutówko, które wybrało e-Soula.
Co będzie dalej? Eksperci przewidują, iż w przyszłości samorządy w 100 proc. będą opierały się na transporcie bezemisyjnym. Już w 2025 roku jedna trzecia wszystkich pojazdów kupowanych przez JST i podległe im jednostki, ma mieć napęd elektryczny. Dotyczyło to będzie choćby śmieciarek, które odbierają nieczystości z naszych domów. Europejskie miasta już w nie inwestują – Paryż czy Kopenhaga w każdym nowym przetargu zamawiają takie pojazdy wyłącznie w wersji na prąd. Niebawem identycznie będzie w Warszawie, Łodzi, Lublinie czy Tczewie.