Skandal wokół remontu ulicy Wierzbiczany! Mieszkańcy muszą w ekspresowym tempie zapłacić tysiące za podłączenie do kanalizacji

6 godzin temu

Trwa gruntowna przebudowa ulicy Wierzbiczany w Gnieźnie. To inwestycja, na którą mieszkańcy czekali latami. Obejmuje m.in. budowę nowej jezdni o szerokości 6 metrów, obustronnych chodników i ścieżek rowerowych, a także zatok autobusowych oraz czterech wyniesionych skrzyżowań z ulicami Orną, Mazowiecką, Rubież i Kasztelańską. Przebudowana zostanie infrastruktura podziemna, oświetlenie, a kluczowym elementem ma być budowa kanalizacji deszczowej i sanitarnej. To przedsięwzięcie za ponad 17 mln złotych, z czego 10 mln pochodzi z Rządowego Funduszu Rozwoju Dróg. Jak się jednak okazuje, część kosztów mają ponieść mieszkańcy i to nagle, bez możliwości rozłożenia na raty.

Radość mieszkańców ulicy Wierzbiczany gwałtownie zamieniła się w frustrację. Wszystko przez sytuację z przyłączami kanalizacyjnymi do nowo budowanej sieci. Domy dotąd korzystające z szamb miały zostać podłączone do kanalizacji sanitarnej. Problem pojawił się, gdy wykonawca inwestycji – firma IZBRUK – nie zgodził się, by przyłącza wykonywało Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Gnieźnie, czyli miejska spółka. W efekcie mieszkańcy zostali postawieni pod ścianą, zmuszeni do skorzystania wyłącznie z usług wykonawcy inwestycji głównej – na warunkach przez niego dyktowanych.

W rozmowie z naszą redakcją mieszkańcy relacjonują:

Dostaliśmy pisma, iż możemy przygotowywać przyłącze jeszcze przed rozpoczęciem inwestycji albo w jej trakcie. Czekaliśmy, aż zrobi to wykonawca, bo to najprostsze i najlogiczniejsze. Ale firma nas unikała. Kiedy zobaczyliśmy, iż prace ruszyły na dobre, a my przez cały czas nie wiemy, co z przyłączami, skontaktowaliśmy się z miejskimi wodociągami. PWiK przygotowało dla nas wyceny – średnio ok. 300 zł za metr. W moim przypadku wyliczono ponad 10 tys. zł za całość, bo mam aż 30 metrów przyłącza. Jednak wodociągi nie mogą już realizować przyłączy. Dowiedzieliśmy się, iż wykonawca nie wpuści nikogo obcego na teren budowy. Potem wodociągi wstrzymały dalsze wyceny, a nasze dotychczasowe uznano za nieaktualne – tłumaczą mieszkańcy.

Jak się okazuje, IZBRUK zaoferował początkowo stawkę 1000 zł netto za metr przyłącza. Po interwencjach radnych i rozmowach z przedstawicielami miasta, udało się ją obniżyć do 450 zł netto (ok. 600 zł brutto). Mimo to, cena przez cały czas jest dwukrotnie wyższa niż propozycja PWiK.

W moim przypadku, przy 18 metrach pod ulicą, sam ten odcinek wyceniono na ponad 10 tys. zł. A to tylko część przyłącza – mówi jeden z mieszkańców.

Problemem jest nie tylko koszt, ale i czas.

Mamy dosłownie kilka dni na decyzję i opłacenie faktur pro forma. jeżeli nie zapłacimy, nie zostaniemy podłączeni, a teren zostanie zamknięty, bo wykonawca zaraz kładzie asfalt i wykończa chodniki – mówi inny mieszkaniec.

Mieszkańcy zwracają też uwagę na fakt, iż przyłącze kanalizacyjne nie jest technicznie skomplikowaną operacją, a doświadczenie miejskiej spółki pozwoliłoby na sprawne i tańsze wykonanie usługi. Dziwi więc brak zgody na ich udział w realizacji inwestycji.

Co więcej, wykonawca zasugerował, iż jeżeli mieszkańcy zdecydują się na usługi zewnętrzne, zostaną obciążeni dodatkową opłatą za „nadzór” – co znacznie zmniejsza opłacalność takiego rozwiązania.

W tej sytuacji jesteśmy zmuszeni zapłacić dwa razy więcej, w ekspresowym tempie, bez możliwości negocjacji i bez jakiejkolwiek elastyczności. Napisaliśmy pismo do urzędu z prośbą o interwencję. Wiemy, iż to nie miasto narzuca warunki, ale przecież można było w przetargu uwzględnić klauzule pozwalające na współpracę z PWiK – argumentują mieszkańcy.

Sprawa budzi ogromne kontrowersje i stawia pytanie o to, dlaczego miejska inwestycja, współfinansowana z publicznych pieniędzy, nie zapewnia mieszkańcom uczciwego dostępu do usług miejskiej spółki.

Redakcja skierowała zapytanie prasowe do Urzędu Miasta Gniezna z prośbą o pilne odniesienie się do tej sytuacji.

Idź do oryginalnego materiału