

W poniedziałek, 14 kwietnia pod Starostwem Powiatowym w Przasnyszu, w godzinach okołopołudniowych było głośno. Grupa kilkudziesięciu osób związanych z służbą zdrowia zebrała się, by okazać niezadowolenie z sytuacji dotykającej pracowników przasnyskiego szpitala.
Nie milkną echa decyzji związanych z obniżeniem pensji grupie pielęgniarek w przasnyskim szpitalu. W poniedziałek, 14 kwietnia pod Starostwem Powiatowym w Przasnyszu zaroiło się od osób ubranych w niebieskie kamizelki związkowe. Organizatorem pikiety był Region Mazowsze NSZZ „Solidarność”. Celem: „protest dotyczący łamania praw pracowniczych oraz złego zarządzania szpitalem SPZZOZ w Przasnyszu”.
Uczestnicy mieli ze sobą gwizdki, trąbki i transparenty, a na nich hasła takie jak: „Stop łatania dziur naszym kosztem”, „Złe zarządzanie czas na zmiany”, „Już pora na zmianę dyrektora”.
W szeregu przemówień zwracano uwagę nie tylko na problem pielęgniarek z tytułem magistra (gdyż ich dotyczą ostatnie zmiany w wynagrodzeniach), ale także wcześniejszego rozwiązania układu zbiorowego.
– Nie jesteśmy tu bez powodu, jesteśmy tu, by upomnieć się o swoje i swoich koleżanek i kolegów prawa pracownicze. Zła sytuacja szpitala, to nie wina pielęgniarek, bo ktoś tym szpitalem zarządza. A iż słabo zarządza to jeszcze podwyżkę za te zarządzanie dostaje – mówiono do mikrofonu. – Nie wszystko da się wytłumaczyć złym zarządzaniem, tylko ktoś akceptuje taki stan rzeczy i dlatego jesteśmy dziś pod Starostwem Powiatowym.
– Oddaliśmy z funduszu socjalnego 200 tysięcy złotych na ratowanie szpitala. Zapytałam dyrektora na co poszły te pieniądze. Na odprawy dla dwóch lekarzy – usłyszałam – przekazała z kolei Krystyna Jankowska, twierdząc, iż w tej chwili w szpitalu nie ma rozmowy z dyrektorem, „jest krzyk i wypraszanie z gabinetu” – stwierdziła.
– Nasza obecność jest dowodem na to, iż dialog w przasnyskim szpitalu przeszedł do historii. To nie było nagłe. Dochodziliśmy do tego żeby ten szpital działał coraz lepiej, żeby miał dobre procedury, dobre świadczenia i dobrą kadrę, niestety nie miał i nie ma szczęścia do kadry zarządczej – mówiła z kolei Maria Ochman
– jeżeli z jednej strony wyjmuje się pieniądze z kieszeni jednej grupy pracowników, a daje tym którzy mają po kokardę, to jest to demoralizacja. Pieniądze wyjmuje się z kieszeni pracowników drugiego frontu, najsłabszych – mówiła.
– Nie może być tak, iż się mówi, jak nie zabierzemy pielęgniarkom to szpital padnie, to nie jest tak. Przasnysz jest miastem powiatowym musi mieć swój szpital. Fajnie zrzuca się odpowiedzialność na sytuację polityczną rządzących i owszem oni są odpowiedzialni za wiele zaniedbań, ale za zarządzanie tym szpitalem odpowiedzialny jest dyrektor i jeżeli tu funkcjonują oddziały, które powinny przynosić zyski, a przynoszą straty to gdzie tu jest ekonomia – pytała.
Padały też słowa o podwyżce dla dyrektora, ale również o niebotycznych (z punktu widzenia przeciętnego mieszkańca) wynagrodzeniach dla grupy lekarzy.
Ponieważ nikt do uczestników protestu ze Starostwa Powiatowego nie wychodził, ci postanowili udać się do urzędu sami i dostarczyć petycję. W budynku spotkali się z wicestarostą Jarosławem Szmulskim. Odbyła się dłuższa rozmowa, po której wicestarosta wraz z etatowym członkiem zarządu Bożeną Bieńkowską wyszli do pikietujących.
Wicestarosta wyjaśnił, iż starosta Paweł Mostowy znajduje się dziś na obowiązkowym, wcześniej zaplanowanym szkoleniu u wojewody w Warszawie. Dodał, także, iż wypowiedzenia dotyczą indywidualnych stosunków pracy i o tym czy taka decyzja podjęta przez dyrektora jest słuszna, czy niesłuszna, najprawdopodobniej wypowiedzą się niezależne sądy.
ren