
Fot. Robert Skalski/Stal Rzeszów
Rozmowa z zawodnikiem Stali Rzeszów, SZYMONEM KĄDZIOŁKĄ. Ofensywny pomocnik w spotkaniu z Puszczą Niepołomice rozegrał swój 60. ligowy mecz w barwach klubu z Hetmańskiej 69.
PIŁKA NOŻNA. BETCLIC 1. LIGA
– Zarówno wy, jak i Puszcza spodziewaliście się bardzo trudnej przeprawy. Myślę, iż poza meczem w Bytomiu, gdzie przez większość czasu graliście w dziesiątkę, to właśnie spotkanie z Puszczą było dla was najcięższe w tym sezonie.
– Zgodzę się. Mecz był naprawdę ciężki. Dość gwałtownie otworzyliśmy wynik, ale równie gwałtownie straciliśmy dwie bramki, co przełożyło się na spadek naszej koncentracji. Dopiero w drugiej połowie obudziliśmy się i chcieliśmy zdobyć kolejne gole.
– Ty sam miałeś udział przy bramce Jonathana Juniora. To była próba podania czy strzału?
– Lobowałem bramkarza. On zmienił nieco tor lotu piłki, ta trafiła do Jonathana i on skierował ją do siatki.
– Po straconych golach wyglądaliście na mocno zagubionych, nie przypominając zespołu z pierwszej części gry. Jakie słowa padły w szatni, iż po przerwie poprawiliście swoją postawę?
– Trenerzy powiedzieli nam, żebyśmy zaczęli drugą połowę tak, jak rozpoczęliśmy pierwszą. Wtedy przez pierwsze 20 minut wyglądaliśmy naprawdę dobrze. Sztab praktycznie nie dawał żadnych wskazówek, bo gra układała się tak, jak zakładaliśmy.
– Patrząc na sytuacje, to wy mieliście ich więcej. Czego, poza skutecznością, zabrakło do zwycięstwa?
– Na gwałtownie powiedziałbym, iż piłkarskiej agresji. Czasem trzeba było mocniej pójść na piłkę, dołożyć nogę w polu karnym czy lepiej rozegrać ostatnie podanie.

– Puszcza, choć kończyła w osłabieniu, nie ułatwiła wam zadania. To rywal, który słynie z dobrej gry w obronie.
– Dokładnie. Po czerwonej kartce rywale jeszcze bardziej się cofnęli, licząc na kontrę. Nam niestety nie udało się wtedy zdobyć bramki.
– Ty, jako środkowy pomocnik, masz więcej pracy w meczach z tak twardo grającymi rywalami, cofającymi się głęboko do defensywy?
– Nie ma to większego znaczenia. Staram się grać w każdym meczu tak samo. Oczywiście trenerzy dają różne zadania, ale najczęściej sprowadzają się do jednego – by grać odpowiedzialnie.
– Pod koniec spotkania można było cię zobaczyć choćby na prawej stronie.
– Tak, ale to było bardziej uzupełnienie pozycji niż zmiana mojego ustawienia.
– W szatni po meczu dominował niedosyt czy raczej szacunek do zdobytego punktu?
– Z szacunkiem przyjęliśmy ten wynik, szczególnie iż gwałtownie straciliśmy dwie bramki. Chcę też pochwalić zespół – dążyliśmy do odrobienia strat i walczyliśmy o zwycięstwo.
– Mimo iż masz dopiero 19 lat, to w Stali rozegrałeś już sporo spotkań. Zgadzasz się, iż jesteś coraz dojrzalszym piłkarzem?
– Głupio to o sobie mówić, ale tak – zgodzę się (uśmiech). Dziś zagrałem swój 60. mecz ligowy. Jestem z tego bardzo dumny i cały czas walczę o swoje.
PRZECZYTAJ TEŻ:
Stal Rzeszów nie przechytrzyła Puszczy Niepołomice. Gospodarze odrobili straty, ale nie wykorzystali gry w przewadze