Tie break w hali w Pawłowie. Ekipa z Kielc postawiła się Arce

13 godzin temu
Po wiktorii przed własną publicznością 3:0 z SKF Remital Skarżysko-Kam. to miała być kolejna wygrana zespołu reprezentującego gminę Pawłów. Arka po pierwszym secie była na dobrej drodze do tego, by sięgnąć po komplet punktów. Skończyło się dodatkowym, piątym setem i porażką 2:3. – Mieliśmy świadomość tego, iż czeka nas trudne zadanie. Podobnie było w pierwszym meczu w Kielcach – zaznaczył atakujący żółto-niebieskich Przemysław Jop, na którym w niedzielnej konfrontacji spoczywało zdobywanie punktów w ataku. Jop, podobnie zresztą jak występujący na pozycji przyjmującego Mateusz Gawlik był jednym z najskuteczniejszych graczy w szeregach gospodarzy. Osłabiona kadrowo Arka (rozpoczęła niedzielną potyczkę m.in. bez przez cały czas zmagającego się z urazem Janusza Linka) po pierwszej odsłonie cieszyła się z wygranej 27:25. W drugim secie rywalowi ze stolicy województwa świętokrzyskiego udało się doprowadzić do wyrównania.

- Przed pierwszym gwizdkiem sędziego zakładaliśmy, iż to spotkanie będzie miało zupełnie inny scenariusz. Nasza drużyna jest mocno przetrzebiona. Po raz kolejny zagraliśmy w osłabionym zestawieniu personalnym. Sami zastanawiamy się czy jest w rozgrywkach jeszcze jedna taka ekipa, która ma większego pecha niż my? – stwierdził Przemysław Jop, zawodnik gospodarzy. – Pech nas nie opuszcza. Rozpoczynamy dany mecz. Zagramy jedną, dwie piki i za chwilę ktoś z drużyny doznaje kontuzji. To nie są urazy lekkie. Dzisiaj w kadrze był szpital, ale nie pozostało nam jednak nic
Idź do oryginalnego materiału