Przystanek autobusowy przy ul. Kolejowej w Cieszynie od dawna budzi kontrowersje. Choć miał być rozwiązaniem tymczasowym, dziś jest jednym z najbardziej obciążonych punktów komunikacyjnych w Cieszynie. Tyle iż bywa zbyt ciasny, by pomieścić chcące się tam zatrzymać autobusy. W rezultacie cierpią pasażerowie.
Sprawa kolejny raz wypłynęła na forum publicznym po lipcowym incydencie, kiedy to – jak relacjonuje cieszyńska radna Joanna Kulesza-Ziobrowska – autobus komunikacji miejskiej przejechał przez ul. Kolejową, nie zabierając ludzi czekających na przystanku. – Oczekiwałam na autobus nr 20. Podjechał najpierw autobus nr 11, który zatrzymał się i otworzył drzwi. Następnie podjechał autobus nr 20, jednak nie zatrzymał się. Po prostu odjechał, mimo iż do niego podchodziłam – relacjonowała miejska radna.
Jej zdaniem, nie był to wyjątek, a podobne sytuacje zdarzają się na Kolejowej regularnie. Wszystko dlatego, iż autobusy mają tam mało miejsca na zatrzymanie się. Z tego powodu radna apeluje, by podjąć w końcu konkretne działania, jednak po zgłoszeniu sprawy do Zakładu Gospodarki Komunalnej usłyszała, iż to… „kiepski przystanek”, a zatrzymanie się tam autobusu powoduje „zatrzymanie ruchu na pół miasta”. Radnej wytłumaczono ponadto, iż zwrot za niewykorzystany bilet mobilny można uzyskać tylko gotówką, w siedzibie ZGK przy ul. Słowiczej.
Przypomnijmy więc, iż przystanek przy ul. Kolejowej znajduje się w ścisłym centrum Cieszyna i jest jednym z najważniejszych punktów na transportowej mapie miasta. Służy przy tym nie tylko do przemieszczania się po mieście. Z Kolejowej można bowiem dojechać autobusem także do Brennej, Skoczowa, Ustronia, Wisły czy Trójwsi Beskidzkiej. Tymczasem według wyjaśnień ratusza, jego rola miała być tymczasowa – na czas budowy Dworca Cieszyn, który oddano do użytku w kwietniu 2018 roku. Mimo to, Kolejowa przez cały czas tętni ruchem autobusowym. I wciąż nie przystaje do potrzeb pasażerów.
W odpowiedzi na interpelację radnej, burmistrz Gabriela Staszkiewicz informuje jednak, iż za przystanek formalnie odpowiada powiat cieszyński, jako jego właściciel. Władze miejskie – jak zapewnia – wielokrotnie zachęcały przewoźników do korzystania z nowoczesnego dworca, niestety z marnym skutkiem.
Opisana przez radną sytuacja z 15 lipca została zaś przypisana „skumulowaniu się większej liczby autobusów”. ZGK tłumaczy, iż kierowca autobusu nr 20 zatrzymał się na lewym pasie i nie widząc chętnych do wejścia, odjechał. Przeprowadzono z nim rozmowę dyscyplinującą, a pozostali kierowcy zostali przeszkoleni. I na tym – jak na razie – sprawa się kończy.
Mimo przeprosin ze strony ZGK i zapewnień o „poinformowaniu kierowców”, problem jednak nie znika. Co gorsza, występuje także w innych punktach miasta. W godzinach szczytu autobusy „tarasują” bowiem na przykład ulicę Garncarską. – W małej zatoczce przy sądzie stoją tam jeden za drugim, a kierowcy manewrują, blokując ruch aut aż na Górnym Rynku. I to rzeczywiście nie może tak wyglądać, jeżeli chcemy promować transport publiczny – mówi pani Elżbieta z Cieszyna.
M.in. dlatego radna Kulesza-Ziobrowska w interpelacji domaga się od miasta i powiatu konkretnych rozwiązań – m.in. zmiany lokalizacji przystanku, korekty rozkładów jazdy, a także poprawy dostępności i funkcjonalności przystanku. Bo czy kierowca autobusu mógł zatrzymać się na lewym pasie ruchu, by obsłużyć przystanek?
Zgodnie z prawem, autobus może zatrzymać się poza zatoczką (jeśli jej nie ma), ale tylko na pasie ruchu przy prawej krawędzi jezdni. Niedopuszczalnym jest natomiast, by „obsługiwał przystanek” z pasa lewego, ponieważ stwarza to zagrożenie dla innych uczestników ruchu, a pasażerom nie daje możliwości bezpiecznego dojścia do pojazdu. Lewy pas na ul. Kolejowej nie może więc być wykorzystany do obsługi pasażerów. Co równie istotne, kierowca nie miał prawa uznać, iż „nikt nie wsiada”, ponieważ postój był wykonany w sposób niedozwolony. Sytuacja, w jakiej znalazła się cieszyńska radna, pokazuje jednak, iż przepisy swoje, a życie swoje. I nikt niczego nie zamierza zmieniać.
Problem przystanku na Kolejowej to także przykład trudności we współpracy między różnymi szczeblami samorządu. Gmina, odpowiadająca za komunikację miejską, nie ma wpływu na infrastrukturę przystanku, bo należy on do powiatu. Przewoźnicy prywatni przez cały czas korzystają z Kolejowej, mimo iż nowy dworzec spełnia wszystkie warunki do ich obsługi. – Potrzebna jest wspólna strategia i działanie „ręka w rękę” między miastem a powiatem, choć niestety na to akurat się nie zanosi. W efekcie więc ostatecznie kilka się zmieni – komentują ci, którzy znają kulisy „szorstkiej przyjaźni między miastem a powiatem”. I dodają, iż to klasyczny przykład problemu, w którym archaiczna infrastruktura, brak współpracy (czy choćby koordynacji) oraz rozmyta odpowiedzialność prowadzą do realnych, codziennych niedogodności dla mieszkańców.