Mamy powódź, wojnę w Ukrainie, upadek nauki w Europie, miliony imigrantów… A jednak, gdybym miał wskazać jedną rzecz najważniejszą dla dobrostanu naszego i naszych potomków, bym powiedział: „Sahara is the key” (taka była książka MacLeana „Fear is the key”).
Dlaczego?
Na Saharze temperatura piasku dochodzi do 80 stopni, a w nocy temperatura powietrza zmniejsza się do minus pięciu stopni. Lekko koncentrując promieniowanie słoneczne można łatwo doprowadzić do wrzenia wody i produkować energię elektryczną za darmo. Mając energię elektryczną, wyprodukowanie wodoru jest bardzo proste.
Wyobraźmy sobie, iż Europa inwestuje kilka bilionów Euro w instalacje tego rodzaju. Co byśmy zyskali:
i) wodór do naszych samochodów, statków i samolotów,
ii) mieszkańcy Afryki zamiast uciekać do Europy, mogliby pracować przy konstrukcjach i użytkowaniu fabryk wodoru,
iii) przy fabrykach ludzie by sadzili krzaczki i trawę (wody by nie brakowało, bo byłaby transportowana rurociągami znad morza i odsalana),
iv) fabryki z białymi dachami odbijającymi światło i te krzaczki ochłodziłyby region, a nie jest wykluczone, iż deszcz zacząłby padać i Sahara wróciałaby do kwitnącego stanu sprzed 10000 lat,
v) Europejczycy i mieszkańcy Afryki poczuliby, iż uczestniczą w wielkim przedsięwzięciu.
Fantasmagoria? Tak, ale obawiam się, iż jak Europejczycy do tego nie doprowadzą, to Chińczycy zrealizują.
Michał Leszczyński